50 twarzy Greya. Na czym polega fenomen Christiana Greya?
Od prawie 3 lat w mediach i
dookoła słyszę o Christianie Greyu.
Dzięki temu, że powieść nie
schodzi z list bestsellerów, a teraz również za sprawą nadchodzącego filmu,
zaczyna się z tego robić niezły intratny business. Dobry marketing robi swoje.
I tak oto mamy masowy wykup
zabawek i gadżetów erotycznych, zestawów pielęgnacyjnych kosmetyków o takiej
samej nazwie. Dlaczego nie zarabiać na kobiecej fantazji?
Ostatnio natrafiłam na parę
hoteli oferujących usługi exclusive
pod wdzięczną nazwą „Fifty shades of
Grey”. Kuszące. Nie pozostaje nic innego, jak tylko ulec, a zapewne nasza wewnętrzna
bogini będzie klaskać uszami ze szczęścia z takiego odpoczynku.
Bawią mnie również cenne rady
poradników i magazynów: „Bądź jak Christian Grey w łóżku”, „10 pikantnych trików
które możecie wykorzystać w swojej sypialni i które wzbogacą wasze życie intymne
(od wersji light po wersję hard)”.
Niedługo pewnie wymyślą danie
(chociaż lepiej by tutaj pasował deser), które będzie nazywało się jakżeby nie
inaczej… 50 twarzy Greya !!!
W związku z tym z tego miejsca
postuluję, aby już nazwać jakąś ulicę imieniem: Christian Grey. Why not?!
***
-Czytałaś 50 twarzy Greya, ten bestseller światowy? –pyta
mnie jakiś czas temu koleżanka.
-Nie. Nie czytałam. – odpowiadam z uśmieszkiem.
- Kochana, to klasyka. Koniecznie musisz przeczytać! Mam
całą trylogię. Pożyczę Ci. Czytała moja siostra, mama, siostra mamy i koleżanka
mamy – odpowiedziała z dumą.
-Babci też pożyczyłaś…?! – palnęłam z uśmieszkiem.
Finał tej rozmowy był taki, że ostatecznie
uległam jej namowom i swojej kobiecej ciekawości. Przeczytałam…
(By the way, wydanie około
100 złotych na pikantną trylogię sado-maso o seksualnym i agresywnym
gnębicielu, uważam za bezsensowny wydatek. Tym bardziej, że nie jest to powieść
górnych lotów, która musi rzeczywiście znaleźć się w każdej kobiecej
biblioteczce. Jeżeli ulegamy trendom to można pokusić się co najwyżej na e-booka
lub audiobooka, tak uważam).
Nie będę owijała i napiszę wprost: nie powaliła mnie ta
lektura.
W przeciągu krótkiego czasu
nastała moda na takie powieści (trylogia
Dotyk Crossa, Zmierzch). Aczkolwiek seksem, intymnością interesowano się
już od wieków, a to co związane z romansem i seksem zawsze będzie wzbudzało
zainteresowanie. Ale czy my - Drogie Panie rzeczywiście pragniemy takiego
„Nieustępliwego Sadomaso” w naszej alkowej…? Charyzmatycznego, inteligentnego,
seksownego Przystojniaka, przepraszam, zapomniałam o najważniejszym – bogatego
businessmena (!) - Christiana, który żyje dla pieniędzy, władzy i tak naprawdę
boi się na dłuższą metę bliskości? Czy właśnie o tym fantazjujemy?
Jakby się zastanowić to tak
naprawdę - wszystko to już było. Literaturę erotyczną tworzyła już od lat
80-tych m.in. Alice Rice. Spod jej pióra wyszło parę erotycznych pozycji: Przebudzenie Śpiącej Królewny, Kara dla
Śpiącej Królewny, Wyzwolenie Śpiącej Królewny. Poza tym, do dzisiaj pamiętam jak z
wypiekami na twarzy czytałam Pamiętniki
Fanny Hill - Johna Clelanda będąc nastolatką (na tę książkę mięliśmy zapisy w klasie, bo
przechodziła z rąk do rąk).
Co do samego filmu 50 twarzy Greya, to nie zbiera jak dotąd
pochlebnych recenzji krytyków. Nie dziwie się, bo z reguły filmowe adaptacje
książek nie wychodzą dobrze. Ze względu na różne oczekiwania, preferencje i
wyobrażenia czytelników. Sama filmu jeszcze nie oglądałam i raczej nie wiem czy
się skuszę. Zdecydowanie wole dzieła Alice Rice i Sylvii Day.
Jeżeli Panie dzięki E. L. James (a
właściwie Erice Mitchell) zaczęły szczerze, bez wstydu rozmawiać o seksie, to
ja jej w takim razie szczerze dziękuję i gratuluję. Aczkolwiek swoje erotyczne zachcianki
i fantazje możemy również odkryć w inny sposób, np. oglądając pewne filmy od 18
lat;-).
Tylko błagam nie róbmy z 50 twarzy Greya wyznacznika idealnej
zabawy seksualnej i drugiej Kamasutry oraz nie traktujmy jako klucza do
spełnienia seksualnego.
Dwoje Takich - Ona
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Wszelkie komentarze zawierające obraźliwą i wulgarną treść będą usuwane.